ucieszyć, rozżalił tylko, napełnił jakąś dziwną obawą, bo mieliśmy<br>przecież wrócić piechotą, tak że z miasta wyjeżdżaliśmy jakby<br>powaśnieni, chociaż sam nie wiedziałem, co się mogło kryć pod tym moim<br>żalem do ojca.<br> Droga była przecież długa i piechotą nie tak łatwo dalibyśmy jej<br>radę, tym bardziej że miałem do dźwigania pełny kuferek i wielkie <orig>zajdy</><br>pościeli, a do tego upał od rana rozniósł się taki ponad światem, że<br>gdyśmy tylko opuścili cienie drzew i domów i znaleźliśmy się na<br>rozlanej przestrzeni pól, w ojca nagle jakby zwątpienie wstąpiło, czy<br>aby uda nam się przez ten upał przejechać bezpiecznie, bo zatrzymał