Około godziny dwudziestej drugiej trzydzieści zwlokła się z wersalki i zachowując największą ostrożność, po cichutku wymknęła się z domu. Pokonując słabość i potworne boleści, czepiając się ścian mijanych budynków, z mozołem i najwyższym trudem pokonała dwie przecznice, które dzieliły ją od domu jej stryja, Kazimierza Gąsowskiego. Zdołała jeszcze tylko nacisnąć dzwonek. Gdy otworzyły się drzwi, straciła przytomność i osunęła się na próg. Gąsowski natychmiast wezwał pogotowie.<br><br><tit>Gehenna</><br><br>Jak nakazuje w takich przypadkach procedura, dyspozytorka pogotowia ratunkowego w B. niezwłocznie powiadomiła miejscowy komisariat policji, że karetka przywiozła do szpitala pobitą, poparzoną, niezwykle zmaltretowaną kobietę. Nie można było jej od razu przesłuchać, gdyż