nie jestem chory - mówi półgłosem. Kładzie się na wilgotnym cemencie, dłoń podkłada pod głowę. Skądś z ciemności nadchodzi gęsty, odurzający zapach czeremchy. Czarne filary drgnęły, pobiegły szybko w lewo, potem nagle skoczyły w prawo. Polek zamyka powieki, żeby wstrzymać przykry i gwałtowny ruch obrazu. Ciężka, gorąca woń czeremchy ściska głowę, dzwoni w uszach, szarpie pulsem.<br>- Dobrze się czuję, zupełnie dobrze. Unosi się na łokciach i przełyka ślinę.<br>- To nic, że jest noc. Ja się niczego nie boję. Słychać cieniutki ciurkot wody, jakby ktoś napełniał flaszkę. Wiatr mocuje się z kratą. Nasienie klonu, tak zwany "nosek", leci skądś z góry, obracając się