któż by mógł przyjść, najbliżsi sąsiedzi tak samo w<br>polu i dalsi w polu, i cała wieś w polu.<br> Pochylona nad miednicą, ma wujenka całą głowę w pianie i zanurzonymi<br>w tej pianie rękoma szoruje, jakby z miesiąc tych włosów nie myła, a<br>piersi kołyszą się pod nią jak dwa dzwony w takt ruchów jej rąk. Nie<br>widzi, nie słyszy, bo i oczy, i uszy ma zatkane pianą, a jeszcze szum<br>szorujących rąk w głowie słyszy, gdy nagle jakby coś ją tknęło. Tak jak<br>stoi nad miednicą, z rękami we włosach, nieruchomieje. Kto to? Ni to<br>pyta, ni się płoszy, bo