czarownika, który stał przy otwartej bramie wjazdowej z płaskimi koszami gadów i patrzył tęsknie, czy ktoś nie wezwie go skinieniem ręki. Hindusowi nawet przez myśl nie przeszło, że mógłby przekroczyć szeroko otwartą bramę. Tresura angielskich sabów została mu we krwi. Fakir podniósł kołatkę wysoko ponad głową, ostry dźwięk łamał się echem odbity od ścian hotelu. Terey potrząsnął przecząco dłonią. Nie, nie miał ochoty na widowisko, nie teraz, nie dziś.<br>Gdybyż tu byli moi chłopcy - pomyślał z nagłą tęsknotą o synach - warto by pokazać im tańce węży. Za mało o dzieciach pamiętam, wydaje mi się, że nie ulegają zmianom, nie rosną, zastanę