nim lecą następne, Joanna czuje bolesne uderzenia, odrywa się od ściany i zaczyna biec, ma kilka metrów przewagi, ale nawet jej szybkość nie wystarczy, by równać się z końmi.<br>- Patrzcie na jej spódnicę - w głosie mężczyzny brzmi nienawiść, Joanna biegnie, kuląc się pod razami z kamieni, wąwóz wypełnia się ich echem, wie już, co chcą z nią zrobić, końskie pyski są tuż za jej plecami, czuje na sobie ich gorący oddech, kropelki śliny trafiają ją w szyję, któryś jeździec wyciąga bat i uderza ją po nogach, część koni ją mija, pędzą po obu jej stronach i przed nią, i za nią