Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
pomidory, kawior, mleczko pszczele, miód, żelatynę, seler i owoce kupiłam dwa dni wcześniej. Owoce morza wypatrzyłam w supermarkecie Géant, ostrygi w sklepie w podziemiach warszawskiego Dworca Centralnego i odłożyłam ich zakup do dnia, w którym pojawić się miał ukochany. Dlaczego? Chciałam, by wszystko było świeże. Mrożonki niestety nie wyglądają tak efektownie jak świeże produkty.
Postarałam się również o dodatki: białe, lekko pachnące świece, dobrą muzykę (przygotowałam Marcosa Valle "Nova Bossa Nova" i Billa Evansa "From Left to Right") i pozostało mi jedynie czekać. Im bliżej przyjazdu Jurka, tym bardziej byłam podniecona. Już sama nie wiedziałam, czy chęcią spędzenia z nim najbliższego
pomidory, kawior, mleczko pszczele, miód, żelatynę, seler i owoce kupiłam dwa dni wcześniej. Owoce morza wypatrzyłam w supermarkecie Géant, ostrygi w sklepie w podziemiach warszawskiego Dworca Centralnego i odłożyłam ich zakup do dnia, w którym pojawić się miał ukochany. Dlaczego? Chciałam, by wszystko było świeże. Mrożonki niestety nie wyglądają tak efektownie jak świeże produkty.<br>Postarałam się również o dodatki: białe, lekko pachnące świece, dobrą muzykę (przygotowałam Marcosa Valle "Nova Bossa Nova" i Billa Evansa "From Left to Right") i pozostało mi jedynie czekać. Im bliżej przyjazdu Jurka, tym bardziej byłam podniecona. Już sama nie wiedziałam, czy chęcią spędzenia z nim najbliższego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego