krzyczało: Ach, jaka jestem przyjemna, jak uważająca i dbała. Sam akt wręczenia, zamiast być dokonany szybko i wstydliwie, wyglądał jak koronacja papieża. Czy Ludce zależało w tym wszystkim, żeby mojej matce zrobiło się słodko w ustach? Mogę przysiąc, że nawet przez myśl jej to nie przeszło. Był to ohydny czyn egotyzmu. Praktyczne ćwiczenie z umiejętności wdzięcznego współżycia z ludźmi wzmacniające przekonanie o sobie. Upajanie się tym przy tym i rozkoszowanie. Rozmazywanie i przeciąganie. Ach, gdyby Ludka zrobiła to niechętnie, szybko, aby zbyć, to co innego. Mógłbym widzieć wtedy jej szczerą intencję już to dokonania obowiązku towarzyskiego, już to zrobienia przyjemności mojej