dopiero ułożono weselnych gości, kumów i chrzestnych. Chłopcy z lasu, także swojscy, wioskowi. Tylko dwóch dołączyło do leśnych - powstańcy z Warszawy, podchorążowie "Bęc" i Jerzy Surma. Nie oszczędzono i dzieci. Zastrzelono ich pięcioro, najmłodsze dwuletnie.<br>Surma nie powiadomił o nieszczęściu swoich pań. Po powrocie Borowskiego i Reiderna ruszył na miejsce egzekucji. Prawie nie dostrzegł Marty, która postanowiła mu towarzyszyć. Nie słuchał tłumaczeń, że z racji bezpieczeństwa nie powinien jechać. Był jak głuchy. Reidern po naradzie z Borowskim udał się do powiatu, zaopatrzony w wypchany portfel. Borowski, który był ojcem chrzestnym młodego Surmy, pragnął otrzymać pozwolenie na pochowanie chociaż tego chłopca. Prosił, by