ty, w niezmierzonej swej mądrości, wiesz, kim jestem. <br>- Certes - Szarlej zrewanżował się akcentem. - Wiem. Ale to ty, bratku, podszedłeś do naszego biwaku, a nie odwrotnie. Dlatego to tobie wypada się przedstawić. Nie czekając, aż cię zdemaskują.<br>- Szarleju - wtrącił dość poważnie Reynevan. - On chyba mówi prawdę. Wywołaliśmy go za pomocą naszych egzorcyzmów. Dlaczego nie zauważasz tego, co oczywiste? Dlaczego nie widzisz tego, co widzialne? Dlaczego... <br>- Dlatego - przerwał demeryt - że w przeciwieństwie do ciebie nie jestem naiwniakiem. I doskonale wiem, kim on jest, skąd się wziął u benedyktynów i czego chce od nas.<br>- Kim więc jestem? - uśmiechnął się olbrzym uśmiechem wcale nie głupawym