moje blokady, przesądy, zahamowania eksplodują nagle i rozsadzają jakiś czakram w moim bulgotliwym brzuchu. A przede mną staje zasmucony Jezus i pyta: koleś, dlaczego przez tyle lat mnie obrażałeś swoim postępowaniem? Dlaczego narzucałeś innym wizję mojej osoby jako ponurego faceta stawiającego ludziom wymagania nie do zrealizowania? Dlaczego stłumiłeś siebie, swoją ekspresję, dlaczego nie szedłeś za głosem serca, za chwilą? Czy sądziłeś, że naprawdę tego chcę? Czy sądziłeś, że takie ponure, stłamszone życie nazywa się Dobrą Nowiną? Koleżko, powiem ci szczerze: przepryskałeś swój czas i nie byłeś moim pojętnym uczniem, ale ukarałeś sam siebie - żyłeś w stłumieniu, nie rozkwitłeś. Szkoda, że swoim