co się dzieje.<br>Niczego nie podpatrzył, więc potem wypytywał, po co Szlachcic przyjechał.<br>Cholera go wie - mówię na to, przyjechał i rozmawialiśmy o niebieskich migdałach.<br>Koło wpół do dwunastej w nocy przyszedł oficer, wali w dach i mówi:<br>towarzyszu, samolot już czeka na lotnisku.<br>Szlachcic pożegnał się i wrócił tym ekstraordynaryjnym samolotem, zapewne do Warszawy.<br>Za 2, 3 tygodnie dostaję przesyłkę, okazuje się, że Szlachcic był w Paryżu, kupił wydaną tam moją książkę i sekretarz sekretarza mi ją przysłał. Siurpryza taka.<br>Za tą wizytą ciągnął się potem łańcuch plotek, jak ogon za kometą.<br>Najbardziej odpowiadała mi wersja, wedle której Szlachcic szykował