na sunące po niebie obłoki. <br>- Może przesadzasz, Henrysiu? - zapytał niepewnie. - Przecież nie dawniej jak kilka dni temu gospodyni proboszcza wszystko nam ślicznie poprasowała. <br>- Ale przez te kilka dni byliśmy już na deszczu i na wichrze, i na trawie, sypialiśmy po różnych dziurach - nieubłaganie dowodziła Henrysia. - Wiesz, tatusiu, że nie jestem elegantką, ale musimy wyglądać skrzętnie. Sam powiedz! <br>Ojciec, owszem, był tego samego zdania, ale nie widział żadnej rady. <br>- Chyba zajdziemy do jakiegoś domu i poprosisz o żelazko? <br>- Nie - twardo zaprzeczyła Henrysia - w żadnym domu nie podzelują nam butów. I zresztą, tatusiu, twoje koszule obrzydliwie upraliśmy, tylko się przypatrz. <br>- To ciekawe - zainteresował