Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 9
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
przyćmione, nieważne, że tłok, ścisk i wszyscy się przepychali. Jakaś kobieta krzyczała, że trzeba się pospieszyć, bo już zamykają i ona tu nie będzie siedzieć do usranej śmierci. Ktoś szarpał mnie za rękaw, trochę śmierdziało i w ogóle było mało przyjemnie. A ja widziałam tylko jego.
Wystarczyło jedno spojrzenie, jeden elektryzujący dotyk i już wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Czy się bałam? Jasne, że się bałam. Tak, że w żołądku czułam tańczące żyletki. Tego, czego każda się boi. Czy ja mu się na pewno podobam? A może on tylko tak? Może mu się nudzi i chce się pobawić? Czy mnie zaakceptuje
przyćmione, nieważne, że tłok, ścisk i wszyscy się przepychali. Jakaś kobieta krzyczała, że trzeba się pospieszyć, bo już zamykają i ona tu nie będzie siedzieć do usranej śmierci. Ktoś szarpał mnie za rękaw, trochę śmierdziało i w ogóle było mało przyjemnie. A ja widziałam tylko jego. <br>Wystarczyło jedno spojrzenie, jeden elektryzujący dotyk i już wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Czy się bałam? Jasne, że się bałam. Tak, że w żołądku czułam tańczące żyletki. Tego, czego każda się boi. Czy ja mu się na pewno podobam? A może on tylko tak? Może mu się nudzi i chce się pobawić? Czy mnie zaakceptuje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego