zamknięcia. Start za startem, lądowanie po lądowaniu... Od samego świtu do późnej nocy. Na pociętym betonowymi pasami, rozległym, powidzkim lotnisku dziesiątki ludzi w stalowych mundurach. Piloci, inżynierowie, technicy i mechanicy, sędziowie, reporterzy, telewizyjne ekipy... Atmosfera współzawodnictwa i rywalizacji, choć, jak to w lotnictwie bywa, w luźnym, koleżeńskim nastroju. We wstępnych eliminacjach odpadli słabsi, mniej wytrzymali. Pozostali ci najbardziej wytrwali, najlepsi z najlepszych, asy nad asami.<br>Siedzący z boku przy białym stoliku pod kawiarnianym parasolem kpt. Janusz Babicz wydawał się zupełnie spokojny. Stawka zawodników była dość wyrównana, nikt zbytnio nie wysforował się do przodu, nikt rażąco nie pozostaje z tylu. Przynajmniej na