Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
od wozu, dziurawe miednice i obłupane z polewy garnki
- wywieźli razem z Kargulem do starych kamieniołomów i wysypali do
zalanych wodą wykrotów, nie bacząc na tablicę zakazującą zwałki śmieci.
Płot dzielący ich siedliska, dotąd pełen dziur i zardzewiałych gwoździ,
teraz jaśniał świeżą sośniną sztachetek, które w ten upalny lipcowy
dzień emanowały żywicznym zapachem. Umyte przez Marynię i Jadźkę szyby
odbijały słońce; na pokrytym kwadratowymi płytkami dachu znać było
jaśniejsze smugi zaprawy cementowej; świnie, które zwykle gospodarowały
pośrodku podwórza, miały od środy wykonany przez Witolda i Pawła wybieg
za oborą. Obejścia Pawlaków i Karguli, niczym scena teatru,
przygotowane były do odegrania premierowego
od wozu, dziurawe miednice i obłupane z polewy garnki<br>- wywieźli razem z Kargulem do starych kamieniołomów i wysypali do<br>zalanych wodą wykrotów, nie bacząc na tablicę zakazującą zwałki śmieci.<br>Płot dzielący ich siedliska, dotąd pełen dziur i zardzewiałych gwoździ,<br>teraz jaśniał świeżą sośniną sztachetek, które w ten upalny lipcowy<br>dzień emanowały żywicznym zapachem. Umyte przez Marynię i Jadźkę szyby<br>odbijały słońce; na pokrytym kwadratowymi płytkami dachu znać było<br>jaśniejsze smugi zaprawy cementowej; świnie, które zwykle gospodarowały<br>pośrodku podwórza, miały od środy wykonany przez Witolda i Pawła wybieg<br>za oborą. Obejścia Pawlaków i Karguli, niczym scena teatru,<br>przygotowane były do odegrania premierowego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego