dziś już zdymisjonowany), Jan Stanisz, odkrył w gabinecie biologicznym I LO w Łańcucie cztery słoje zawierające ludzkie embriony w formalinie, służące jako pomoce naukowe. Wstrząśnięty odkryciem, skierował do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Powstawało podejrzenie, czy embriony nie pochodzą z nielegalnej aborcji. Słoje zamknięto w szafie pancernej.</><br><br>Policja, tropiąc historię embrionów wyjaśniła, że trafiły do formaliny grubo przed wprowadzeniem ustawy antyaborcyjnej; przestępstwo więc nie nastąpiło. Embriony zwolniono z aresztu w szafie, lecz problem pozostał.<br><br>Po pierwsze, dociekał dalej Stanisz, czy jest podstawa prawna, zezwalająca, by embriony i szczątki ludzkie znajdowały się wśród pomocy naukowych. Nie ma ich bowiem w wykazie dopuszczonych