po wodzie biegły głosy zwierząt i ludzi powracających z pól - wesołe, niecierpliwe, a tajemnicza ściana parku kryła za sobą utajone, własne życie do snu się kładące. <br>Gabi wskoczyła do łódki, którą Hubert oddał do jej dyspozycji,i wypłynęła na środek rzeczki. Wiedziała, że powinna się śpieszyć i odpowiednio do tego energicznie walczyła z wartkim prądem, ale jednocześnie taki spokój i radość spłynęły na nią z pogodnej ciszy wilgotnego wieczoru, że chętnie by popłynęła hen, między pola, pozostawiając Huberta i jego plany na koszu. <br>Uczepiwszy łódkę u białej przystani, weszła po schodkach na pierwszy taras i skręciła w młody sad Białego Domu