Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
udawał, że jest zajęty oglądaniem swoich paznokci.
Komnata w mig opustoszała i na katafalkach pozostały jeno porzucone koce w odcieniach karmazynu i bieli.
Mimo śladów poniewierki pyszne i puszyste, niezwykłe.
Jakby wszystko wokół porastał biało-karmazynowy mech.
Usłyszałem ciężkie kroki watażki w grubych sołdackich butach.
Zbliżył się do Dziadka i energicznym ruchem potrząsnął go za ramię.
Wprawdzie nie było to brutalne, lecz samowola może być równie bolesna jak brutalność.
Poczułem się tak sprężony wewnętrznie, że starczy bodaj ćwierć obrotu pokrętłem, a sprężyna pęknie i trzaśnie watażkę prosto w ciemię.
Tymczasem on pochylił się nad dziadkiem zaglądając w jego twarz, aż kruczy
udawał, że jest zajęty oglądaniem swoich paznokci.<br>Komnata w mig opustoszała i na katafalkach pozostały jeno porzucone koce w odcieniach karmazynu i bieli.<br>Mimo śladów poniewierki pyszne i puszyste, niezwykłe.<br>Jakby wszystko wokół porastał biało-karmazynowy mech.<br>Usłyszałem ciężkie kroki watażki w grubych sołdackich butach.<br>Zbliżył się do Dziadka i energicznym ruchem potrząsnął go za ramię.<br>&lt;page nr=121&gt; Wprawdzie nie było to brutalne, lecz samowola może być równie bolesna jak brutalność.<br>Poczułem się tak sprężony wewnętrznie, że starczy bodaj ćwierć obrotu pokrętłem, a sprężyna pęknie i trzaśnie watażkę prosto w ciemię.<br>Tymczasem on pochylił się nad dziadkiem zaglądając w jego twarz, aż kruczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego