wydobyć z siebie stwierdzenie o filozoficznej głębi, jego obrzydzenie względem świata i samego siebie przyprawia go o niepowstrzymany atak mdłości. Zamiast błyskotliwego komentarza, z jego ust wyrywa się rozgłośne beknięcie, z rodzaju tych, które zwiastują podchodzącą do gardła falę torsji.<br> Wybacz, drogi Czytelniku, jeśli tak się złożyło, że lekturą niniejszego eseju urozmaicasz sobie spożywanie śniadania, ale naprawdę nie znajduję lepszego sposobu, aby dać ci przedsmak... wróć: aby wprowadzić Cię w sedno sztuki innego wschodnioeuropejskiego - wschodnioniemieckiego w tym wypadku - dramaturga. Odgłosy bekania, czkawki i wymiotów, jak również inne, jeszcze bardziej kompromitujące produkty dźwiękowe systemu trawiennego niosą się głośno i wyraźnie ponad scenami