nie przez autora, lecz przez gatunkową konwencję lub/i ideologiczny dyskurs) przeciwstawia się marionetka świadoma swojej kondycji.<br>W konsekwencji metafikcje Bieleckiego stają się antypodą iluzorycznego królestwa obecności. Zgodnie uznane przez krytyków za najciekawsze opowiadania z tomu Nie ma czarów, nie ma aniołów (utwór tytułowy, Czerwony Kapturek) to teksty, którymi rządzi "estetyka znikania", teksty podkreślające niemożność artykulacji obecności. Nie ma tu mowy o wspomnieniu restytuującym bycie tych, którzy "zniknęli" (dziadek i babcia narratora), skoro desygnat słowa "dziadek" nie istnieje "bardziej", w sposób "pełniejszy", niż inni "dziadkowie": ten do orzechów i ten do brydża. Pozostaje celebracja, krążenie wokół "kosmicznej" pustki, którą w słowie