Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
bezbronne ciało! Zjawiła się chyba cała eskadra. Nie do wytrzymania! Przestać, przestać!... Gwizd straszny, przez który przebijał krzyk ludzi. Co jest?... Za sterami jednego z nich wyobraził sobie Owiewkę. Tak, to mógł być Owiewka lub Lew. Śpiewał coś, na głowie miał kraciastą chustę... Polak-terrorysta! Jego samolot krążył pod sufitem, esy-floresy, kółka, beczki wyczyniał, i raptem ruszył w dół, wprost na Zygmunta. Zakrył twarz rękoma... Boing, zahaczywszy o szczękę, z całym impetem wbił się w brzuch... Krew chlusnęła z ust...
Zasnąć, zasnąć, wystarczy... Ale konfabulacja nie chciała się skończyć. Pod zgliszczami boinga i trzewi Zygmunta małe ludziki musiały wzywać pomocy
bezbronne ciało! Zjawiła się chyba cała eskadra. Nie do wytrzymania! Przestać, przestać!... Gwizd straszny, przez który przebijał krzyk ludzi. Co jest?... Za sterami jednego z nich wyobraził sobie Owiewkę. Tak, to mógł być Owiewka lub Lew. Śpiewał coś, na głowie miał kraciastą chustę... Polak-terrorysta! Jego samolot krążył pod sufitem, esy-floresy, kółka, beczki wyczyniał, i raptem ruszył w dół, wprost na Zygmunta. Zakrył twarz rękoma... Boing, zahaczywszy o szczękę, z całym impetem wbił się w brzuch... Krew chlusnęła z ust...<br>Zasnąć, zasnąć, wystarczy... Ale konfabulacja nie chciała się skończyć. Pod zgliszczami boinga i trzewi Zygmunta małe ludziki musiały wzywać pomocy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego