i czekać, aż obie wskazówki dotrą do pozłacanej dwunastki. <br><br>- Jeszcze minuta! - szepnął burmistrz. <br>- Jeszcze dziesięć uderzeń serca - liczyła Ofka. - Jeszcze pięć, cztery, trzy, dwa... <br>Nadeszła wreszcie oczekiwana niecierpliwie chwila. Adam podniósł młot, Ewa pociagnęła sznur dzwonka. Rozdzwoniły się srebrne kuranty. <br>Wydzwoniły cztery kwadranse i w wykuszu zegarowym pojawiło się czterech ewangelistów. <br>- Marek, Łukasz, Mateusz, Jan - poznawali ich mieszczanie i podnosząc ręce wskazywali poruszające się figurki. <br>A kiedy przebrzmiały dźwięki kwadransów i zegar począł wybijać dwunastą, wynurzyli się z wnętrza wieżyczki apostołowie. Długowłosi, brodaci, w powłóczystych szatach, trzymając w dłoniach księgi, ryby i klucze, szli po półkolistym ganku nad zegarową tarczą. Szli