Raz widzi w sobie oryginała, dziwadło, ubolewając nad własną odmiennością.<br>Raz znowu - efekt społecznego nacisku, ulepiony z tysiąca cudzych spojrzeń... W istocie Gombrowicz (przepraszam, narrator) niczego jeszcze nie rozstrzyga. Zapewne też nie wie, jak rozstrzygnąć. Zakreśla raczej pole możliwych wyborów (estetyczno-intelektualnych), między którymi się porusza. Rozstrzygnięcie przyniesie zaś dopiero fabuła Ferdydurke, a nawet nie fabuła, ale powieść jako całość, jako dzieło, <q>"suwerennie przeprowadzające własną rację moją przeciw wszystkiemu i wszystkim"</> (F 17).<br>Tymczasem jednak waha się i waha, nie wie, czy zacząć dojrzale czy niedojrzale... <q>"gdy nagle (...) [spostrzega] że nie [jest] sam (...) Tym razem nie był to sen - naprawdę pod