Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
diabeł nie ustępował.
- Panie...! - wołał z Mgły, sam niewidoczny, basowa banshee.
- No czego?
Tamten natychmiast wyszedł, rozdarł przestrzeń na ukos, nad Nicholasem. Buchnęło w Mgłę cieniami.
Hunt uniósł głowę. Przelotówka od Grobowców, z lewej strony mocne światła od jakiejś reklamy, z prawej wjazd na estakadę. Zaśmieconą ulicą szalonymi zakosami sunie facet na motorze, nierzeźbiony obszarpaniec; bardzo wolno, lecz czasami znienacka dodając na moment gazu. Bezwładnie przewieszony przez kierownicę, wydaje się zupełnie nie kierować maszyną, raczej jakby to motocykl nim i samym sobą powodował.
Najpierw Hunt pomyślał, że gość nie żyje - ale nie: ciało reaguje prawidłowo, utrzymuje równowagę, podpiera maszynę na zakrętach
diabeł nie ustępował. <br>- Panie...! - wołał z Mgły, sam niewidoczny, basowa banshee. <br>- No czego? <br>Tamten natychmiast wyszedł, rozdarł przestrzeń na ukos, nad Nicholasem. Buchnęło w Mgłę cieniami. <br>Hunt uniósł głowę. Przelotówka od Grobowców, z lewej strony mocne światła od jakiejś reklamy, z prawej wjazd na estakadę. Zaśmieconą ulicą szalonymi zakosami sunie facet na motorze, nierzeźbiony obszarpaniec; bardzo wolno, lecz czasami znienacka dodając na moment gazu. Bezwładnie przewieszony przez kierownicę, wydaje się zupełnie nie kierować maszyną, raczej jakby to motocykl nim i samym sobą powodował. <br>Najpierw Hunt pomyślał, że gość nie żyje - ale nie: ciało reaguje prawidłowo, utrzymuje równowagę, podpiera maszynę na zakrętach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego