Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
postukiwać kostkami palców o blat biurka.
Woźny wydobył z biurka dwie szklanki, swoją i Klimasowej. Nasypał piórek Madrasu, zalał je wrzątkiem. Ustawił szklanki na spodeczkach i podał Jedwabińskiemu aluminiową łyżeczkę oraz cukier w słoiku.
- Powiem panu, że nie ma co się dręczyć - rzekł wreszcie, zastanawiając się, co jeszcze powiedzieć biednemu facetowi, który się najwyraźniej pogubił. Ale nic nie wymyślił. - Weź pan cukier - powiedział ostatecznie.
Siedział przed Jedwabińskim i patrzał z zastanowieniem, jak ten sypie cukier drżącą ręką - do szklanki i obok. Źle go ocenił za pierwszym razem. Panie Boże, przecież żaden człowiek nie może być tak całkiem do niczego. Nikt nie
postukiwać kostkami palców o blat biurka.<br>Woźny wydobył z biurka dwie szklanki, swoją i Klimasowej. Nasypał piórek Madrasu, zalał je wrzątkiem. Ustawił szklanki na spodeczkach i podał Jedwabińskiemu aluminiową łyżeczkę oraz cukier w słoiku.<br>- Powiem panu, że nie ma co się dręczyć - rzekł wreszcie, zastanawiając się, co jeszcze powiedzieć biednemu facetowi, który się najwyraźniej pogubił. Ale nic nie wymyślił. - Weź pan cukier - powiedział ostatecznie.<br>Siedział przed Jedwabińskim i patrzał z zastanowieniem, jak ten sypie cukier drżącą ręką - do szklanki i obok. Źle go ocenił za pierwszym razem. Panie Boże, przecież żaden człowiek nie może być tak całkiem do niczego. Nikt nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego