wykonane przez uniwersalnego artystę, po czym głos jego wykrztusił nieprzytomnie: - Pieje kur... ha, pieje kur... - a na scenie, obok kukły przedstawiającej Jaśka, zachwiał się słomiany chochoł, jęcząc grobowo: - Miałeś, chamie, złoty róg...<br>Tu już Aurelia sama wiedziała, że czas zasunąć kurtynę.<br>Konrad odłożył lalki i wyszedł na proscenium, kłaniając się fachowo i nasłuchując braw, które też istotnie dobiegły ze strony trojga ostatnich widzów. Na trójkę tych najwierniejszych, tych co dotrwali do samego końca, składała się para bardzo opalonych młodych ludzi w lichych podkoszulkach i tandetnych dżinsach oraz jeszcze jeden roześmiany człowiek w wieku średnim, odziany w robocze portki i bluzę od