Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
do pokoju otworzyły się nagle i wpadł nagle mniej więcej siedemdziesięcioletni mężczyzna.

- Młody człowieku - zagrzmiał Markiewicz - dlaczegoś taki nieśmiały? Przecież nie gryzę, he, he. Sam możesz mnie spytać. Albo nie pytaj, i tak ci odpowiem. Otóż ten wczorajszy szczęściarz mimo woli, a właściwie szczęściarz dzięki Desdemonie, to mój kolega po fachu, dziennikarz z "Wiadomości". Janek Lisiecki.
- I mówił pan, że on zawsze przegrywał?
- Zawsze - kategorycznie stwierdził Markiewicz. Nie ma w ogóle głowy do koni.
- Strasznie panu dziękuję - kapitan wylewnie potrząsnął dłonią Markiewicza.
- Doprawdy nie ma za co - odparł Markiewicz i wyszedł.
Dymek spojrzał pytająco na kapitana.
- Co za niesamowity zbieg okoliczności
do pokoju otworzyły się nagle i wpadł nagle mniej więcej siedemdziesięcioletni mężczyzna.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>- Młody człowieku - zagrzmiał Markiewicz - dlaczegoś taki nieśmiały? Przecież nie gryzę, he, he. Sam możesz mnie spytać. Albo nie pytaj, i tak ci odpowiem. Otóż ten wczorajszy szczęściarz mimo woli, a właściwie &lt;page nr=187&gt; szczęściarz dzięki Desdemonie, to mój kolega po fachu, dziennikarz z "Wiadomości". Janek Lisiecki.<br>- I mówił pan, że on zawsze przegrywał?<br>- Zawsze - kategorycznie stwierdził Markiewicz. Nie ma w ogóle głowy do koni.<br>- Strasznie panu dziękuję - kapitan wylewnie potrząsnął dłonią Markiewicza.<br>- Doprawdy nie ma za co - odparł Markiewicz i wyszedł.<br>Dymek spojrzał pytająco na kapitana.<br>- Co za niesamowity zbieg okoliczności
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego