Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
z gęstwy śmierdzącej brody wielkie krzywe zębiska. - Od dziecka o tym marzyłem! Spójrz w prawo.
- Dosyć - rozległ się gdzieś z głębi jaskini głośny i dźwięczny rozkaz. - Dosyć tych igraszek i figli. Proszę go puścić.
Geralt wypluł krew z rozciętej wargi. Obmył but w strumyczku ściekającej po skale wody. Skunks z facjatą pekińczyka szczerzył się na niego szyderczo, ale z bezpiecznej odległości. Pukacz też się szczerzył, masując pięść.
- Idź, wiedźminie - zawarczał. - Idź do niego, skoro cię wzywa. Ja poczekam. Bo przecież to tędy będziesz musiał wracać.
Jaskinia, do której wszedł, o dziwo, pełna była światła. Przez otwory w jeżącym się od sopleńców
z gęstwy śmierdzącej brody wielkie krzywe zębiska. - Od dziecka o tym marzyłem! Spójrz w prawo.<br>- Dosyć - rozległ się gdzieś z głębi jaskini głośny i dźwięczny rozkaz. - Dosyć tych igraszek i figli. Proszę go puścić. <br>Geralt wypluł krew z rozciętej wargi. Obmył but w strumyczku ściekającej po skale wody. Skunks z facjatą pekińczyka szczerzył się na niego szyderczo, ale z bezpiecznej odległości. Pukacz też się szczerzył, masując pięść.<br>- Idź, wiedźminie - zawarczał. - Idź do niego, skoro cię wzywa. Ja poczekam. Bo przecież to tędy będziesz musiał wracać.<br>Jaskinia, do której wszedł, o dziwo, pełna była światła. Przez otwory w jeżącym się od sopleńców
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego