Boguckiego, kiedyś, o ile wiem, kapelana wojskowego, Jurek był po prostu tzw. "rezydentem".<br>Ale Bogucki, kostyczny, suchy, był przywiązany do Jurka jak do syna.<br>Jurek nie mówił o swoich dolegliwościach.<br>Czasem wyglądał, i to wcale nie po zetknięciach z bezpieką, na człowieka przepuszczonego przez wyżymaczkę; krył się wtedy na swojej facjatce w budyneczku parafialnym przy kościele Stanisława Kostki i dochodził do siebie; jak podejrzewam nie był zbyt akuratny w terminowym braniu swych leków...<br>Jego przypadłości nie obniżały Jego sprawności fizycznej - ten opalony chłopiec grał z nami w "bule", które zaszczepił Dębkom akurat Jego obrońca i pełnomocnik, Edward Wende.<br>Jurek od pierwszej