Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
się barwami morza i nieba, skąpany w zieleni i modrości.
Wokół buzował tłum przekupniów i kupujących w hałasie, ścisku i gwarze, oblegając stragany, pochylając się nad towarami rozłożonymi wprost na matach, przebierając, wybierając, kaprysząc i targując zajadle. Jurek gapił się jak urzeczony w stragan pełen ozdobnych sztyletów, kindżałów, krzywych noży, fajek, pasów, przedziwnych amuletów, dzbanów miedzianych, lichtarzy, oliwnych kaganków, kutych tac i samowarów. Jaśka długo rozglądała się za kupcem, który byłby dość majętny i dobrze by mu z oczu patrzyło. Omijała z dala kupczychy zachwalające paciorki, korale, hafty, grzebyki, bo w ogóle do kobiet w handlu nie miała zaufania.
Dopiero we
się barwami morza i nieba, skąpany w zieleni i modrości.<br>Wokół buzował tłum przekupniów i kupujących w hałasie, ścisku i gwarze, oblegając stragany, pochylając się nad towarami rozłożonymi wprost na matach, przebierając, wybierając, kaprysząc i targując zajadle. Jurek gapił się jak urzeczony w stragan pełen ozdobnych sztyletów, kindżałów, krzywych noży, fajek, pasów, przedziwnych amuletów, dzbanów miedzianych, lichtarzy, oliwnych kaganków, kutych tac i samowarów. Jaśka długo rozglądała się za kupcem, który byłby dość majętny i dobrze by mu z oczu patrzyło. Omijała z dala kupczychy zachwalające paciorki, korale, hafty, grzebyki, bo w ogóle do kobiet w handlu nie miała zaufania.<br>Dopiero we
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego