Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
ciężko do przodu. Polek ocknął się, patrzył na ubitą twardo ziemię, która uciekała leniwie nagłymi szarpnięciami w dół, widział też koślawe zatyłki butów Dziadzi i czyste, jakby umyte mlecze po bokach ścieżki. Potem uniósł trochę powieki, zobaczył Ferdzię, który szedł na palcach za nimi, niosąc przed sobą zrudziałą i pękniętą fajerkę oraz drut wyświecony od dłoni. Patrzyli na siebie w milczeniu. Przed domem znachora Babka stanęła i odwróciwszy się do Ferdzi, rzekła:
- A ty idź! Czego tu chcesz? Nie ma na co patrzeć! Ferdzia zakręcił się w miejscu, pobiegł w dół, dzwoniąc rzęsiście fajerką. Przeszli sad z rzadkimi jabłonkami. Na spotkanie
ciężko do przodu. Polek ocknął się, patrzył na ubitą twardo ziemię, która uciekała leniwie nagłymi szarpnięciami w dół, widział też koślawe zatyłki butów Dziadzi i czyste, jakby umyte mlecze po bokach ścieżki. Potem uniósł trochę powieki, zobaczył Ferdzię, który szedł na palcach za nimi, niosąc przed sobą zrudziałą i pękniętą fajerkę oraz drut wyświecony od dłoni. Patrzyli na siebie w milczeniu. Przed domem znachora Babka stanęła i odwróciwszy się do Ferdzi, rzekła:<br>- A ty idź! Czego tu chcesz? Nie ma na co patrzeć! Ferdzia zakręcił się w miejscu, pobiegł w dół, dzwoniąc rzęsiście fajerką. Przeszli sad z rzadkimi jabłonkami. Na spotkanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego