Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
z nich zajmował mały chłopiec i zajadał z apetytem kaszę mannę. Gdyby Kurt Smolorz chciał się wyprzeć swojego syna, musiałby zamienić się z kimś na głowę.
Malec patrzył na Mocka z przerażeniem. Policjant usiadł i pogłaskał go po rudawych, sztywnych włosach. Wiedział, że znalazł informatora. Słysząc, jak jego matka dźwięczy fajerkami, zapytał cicho:
- Powiedz mi, Helmutku, czy tatuś był tu wczoraj?
Franziska była czujna. Zestawiła z ognia mleko, weszła do pokoju i spojrzała na Mocka z nienawiścią. Chłopiec miał najwidoczniej dość jedzenia. Nic nie odpowiedział, zeskoczył z krzesła i wybiegł za kotarę. Mock usłyszał charakterystyczny szmer ciała upadającego na pierzynę. Uśmiechnął
z nich zajmował mały chłopiec i zajadał z apetytem kaszę mannę. Gdyby Kurt Smolorz chciał się wyprzeć swojego syna, musiałby zamienić się z kimś na głowę.<br>Malec patrzył na Mocka z przerażeniem. Policjant usiadł i pogłaskał go po rudawych, sztywnych włosach. Wiedział, że znalazł informatora. Słysząc, jak jego matka dźwięczy fajerkami, zapytał cicho:<br>- Powiedz mi, Helmutku, czy tatuś był tu wczoraj?<br>Franziska była czujna. Zestawiła z ognia mleko, weszła do pokoju i spojrzała na Mocka z nienawiścią. Chłopiec miał najwidoczniej dość jedzenia. Nic nie odpowiedział, zeskoczył z krzesła i wybiegł za kotarę. Mock usłyszał charakterystyczny szmer ciała upadającego na pierzynę. Uśmiechnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego