Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
pojawili, Ziuta zaczęła im dawać rozpaczliwe znaki. Spostrzegli, że siedziała na jednym worku sucharów, a dwa gdzieś się ulotniły.
- Leżałam na workach i pilnowałam naszego majątku - opowiadała. - A tu podbiegł jakiś chłopaczek i coś do mnie zagadał. Podnoszę się i raptem czuję, że umyka mi worek spod pleców... Chybnęłam się, fajtnęłam w tył, aż nogi do góry zadarłam, a ten, co zagadał, ciach mi spod nóg drugi worek i chodu, aż się za nim kurzyło. Tam ich był cały rząd, tych chłopaczków, cała sztafeta, z ręki do ręki te worki pomknęły, hops przez sztachety i tyle tych łobuzów widziałam! Ledwie podniosłam
pojawili, Ziuta zaczęła im dawać rozpaczliwe znaki. Spostrzegli, że siedziała na jednym worku sucharów, a dwa gdzieś się ulotniły.<br>- Leżałam na workach i pilnowałam naszego majątku - opowiadała. - A tu podbiegł jakiś chłopaczek i coś do mnie zagadał. Podnoszę się i raptem czuję, że umyka mi worek spod pleców... Chybnęłam się, fajtnęłam w tył, aż nogi do góry zadarłam, a ten, co zagadał, ciach mi spod nóg drugi worek i chodu, aż się za nim kurzyło. Tam ich był cały rząd, tych chłopaczków, cała sztafeta, z ręki do ręki te worki pomknęły, hops przez sztachety i tyle tych łobuzów widziałam! Ledwie podniosłam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego