Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Stary mierzył mężczyzn wzrokiem, kalkulował szanse.
- Jo chcioł ino porozmawiać - ogłosił wreszcie.
- To rozmawiaj pan. Ale lepiej nie wysiadać z samochodu.
- Takiś pan bojący? - wydął wargi. - Jak mój zięć - dodał.
Nic nie odpowiedziałem, opuszczając poruszaną silniczkiem szybę w drzwiach od strony pasażera. To była paskudna uwaga z jego strony. Tata faktycznie był słaby i chorowity. Miał wrodzoną wadę serca i zaleczoną w ostatniej chwili gruźlicę. Wątłość zięcia i idąca za tym jego całkowita nieprzydatność do prac polowych były swego czasu źródłem wielkiego rozczarowania dziadka. Traktował to jako swoją życiową klęskę.
Stary wychylił głowę przez otwarte okno:
- Tej! Zawołaj Kulkowskiego.
Mężczyzna podszedł
Stary mierzył mężczyzn wzrokiem, kalkulował szanse. <br>- &lt;orig&gt;Jo chcioł&lt;/&gt; ino porozmawiać - ogłosił wreszcie.<br>- To rozmawiaj pan. Ale lepiej nie wysiadać z samochodu.<br>- Takiś pan bojący? - wydął wargi. - Jak mój zięć - dodał.<br>Nic nie odpowiedziałem, opuszczając poruszaną silniczkiem szybę w drzwiach od strony pasażera. To była paskudna uwaga z jego strony. Tata faktycznie był słaby i chorowity. Miał wrodzoną wadę serca i zaleczoną w ostatniej chwili gruźlicę. Wątłość zięcia i idąca za tym jego całkowita nieprzydatność do prac polowych były swego czasu źródłem wielkiego rozczarowania dziadka. Traktował to jako swoją życiową klęskę. <br>Stary wychylił głowę przez otwarte okno: <br>- Tej! Zawołaj Kulkowskiego.<br>Mężczyzna podszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego