czy też oryginałami XVII wieku. Obie tezy mają swych utytułowanych zwolenników. <br>Przypadek van Meegerena nasuwa więc wiele pytań ogólniejszych. Od granicy omylności (względnie nieomylności) ekspertów począwszy, poprzez kwestie natury etycznej lub prawnej (czy naśladownictwo cudzej maniery jest w ogóle naganne i karalne?), aż do konieczności wyraźnego stwierdzenia, co to jest falsyfikat, a ściślej - w jakim momencie zaczyna się fałszerstwo? Czy te z dzieł van Meegerena, na których nie położył żadnych sygnatur, trzeba uznać za niedopuszczalne nadużycie, bo zastosowano stare płótno, gwoździe, krosno, barwniki i spoiwa takie, jakich używano w XVII w.? A gdyby sam się na nich podpisał? To są trudne