za którą uważa mnie Witek (a w jego ustach, domyślam się, to określenie ma mnie zaemblematować, zaszufladkować i pomniejszyć), mogę powiedzieć o tej powieści tylko tyle, że jest napisana po pierwsze źle, po drugie niechlujnie, a po trzecie nieprawdziwie. Jestem pewna, że czytelnik, bez mojej znajomości realiów, musi odnieść wrażenie fałszu i szelestu papieru. Na to nakładają się jeszcze typowe grzechy autobiografów amatorów: mieszanie okoliczności ważnych z nieistotnymi, wpadanie w zacietrzewioną prywatę przy opisywaniu osobistych wrogów itede, itepe.<br>Nie chce mi się szczegółowo udowadniać, dlaczego ta powieść jest zła, tym bardziej że to udowadnianie jest przykre, wolałabym przecież, żeby cała nieprzyjemna