maligna, która opada na życie jak ciężka pierzyna z nieświeżego, na pół przegniłego pierza, pierzyna, która na dodatek zaczyna się w pewnym momencie pruć i rozsypywać.<br> <page nr=134><br> Czy to jest najważniejsze - ten przedłużony przedsionek śmierci, rozmazanie świętego kodu jednostkowej misji, dziwnie ciężka deformacja jednostkowego mitu? Jak wtedy jawi się tamta dziecięca fantasmagoria, dziecięca próbna odyseja poronionego Odyseusza? Jak jawią się tamte zdarzenia? Czy pamięć przywołuje je chętnie, czy też z tą niechętną, ironiczną, chorą wyższością człowieka odtrąconego? Na pewno inaczej żyły w nim wspomnienia z dzieciństwa niż te u mnie - bliźniaczo lustrzane. I kogo widział w tych wspomnieniach, co zrobił sobie ze