na papierze, o ile jeszcze ocalał sam papier atakowany zajadle przez szczury i wilgoć. Biedni ludzie umierają nadal w swych wioskach, a ich odejście z tego padołu łez przyśpieszają znakomicie różni szarlatani, zaklinacze i inni spryciarze.<br> Cała tragedia jednak polega na tym, że ta przypowieść nie zrodziła się w mej fantazji, ale że przywiozłem ją z reporterskiej wędrówki. Nie powiem, z jakiego kraju, bo i tak ani Wy, ani ja nie będziemy wysłuchani przez Władcę i jego ministrów, natomiast mogliby mieć za złe, że wtrącamy się w cudze sprawy i naruszamy stan rzeczy, w którym kraj ten żyje od tysięcy lat