jawnie opozycyjnych, zaproponowała mu więc najpierw fotel poselski, a potem udział w Radzie Państwa, od czego się nie uchylił. Decyzja ryzykowna, zważywszy, że współpracujący z władzami księża, zwani pogardliwie księżmi-patriotami, w większości nie cieszyli się zaufaniem podległych im parafian. Kościół nie mógł się wyraźnie zdecydować, co począć z tym fantem. Oficjalne ich potępienie oznaczałoby konflikt z rządem.<br>Trzeba było zatem przymknąć na to oko i dopuścić nawet do zjazdów księży-patriotów, podczas których usiłowano pogodzić komunizm z wiarą chrześcijańską, wynajdując wspólne im założenia światopoglądowe. To było naturalnie bezcelowe i nie przyniosło nigdy oczekiwanego skutku. Mimo bowiem głoszonych idei braterstwa, miłości