trup użasnyj posinieł i wies razpuchł. <br>- Ech, Paul, pieprz te antybiotyki i napij się z Milenką!<br>- Milenka? Jezus, jak Amerykanie to jajecznie wymawiają! Chyba powiedziałaś przedtem inne imię...<br>Podsuwam mu butelkę, on grzecznie odmawia, więc biorę łyk za nas dwoje i znów się w niego wtulam.<br>- Pawle-Człowieczku, też mam fart, że to akurat tobie sprzedali bilet na to miejsce; pewnie nie zamieszkam z tobą jutro w hotelu, zresztą czy ja wiem, co będzie jutro, ale... Gdyby nie ty, chybabym się rozpadła w tym samolocie na trzy tysiące małych, wyklonowanych ze mnie Milenek, a ty konwojujesz mnie jak te swoje ważne