drugi, wąchając, aż mruży te swoje charcie ślepia. Mnie akurat pielęgniarka montuje kroplówkę, jestem więc tylko biernym świadkiem tej całej sceny. Ogląda butelkę na wszystkie strony, wczytuje się pewnie w skład. Pielęgniarka kiwa głową - zostaw. Ale ta bezczelna <orig>bździągwa</> wzrusza tylko niechętnie ramionami i wpuszcza flakonik w swą przepastną kieszeń fartucha. <br>Aż ścierpłam, aż mną wstrząsnęło. Dopiero co wbita igła wysunęła się z żyły. Nie, to już szczyt, więcej jak przesada. To nie służba zdrowia, to policja. Jak ona śmie, jak mnie traktuje? Czyżby przypuszczała, że odgryzę szyjkę od butelki i cały kosmetyk wypiję, aby mieć strzemiennego, czy jak? Cholernie się