dwaj pójdziemy, prawda, Maciusiu?<br>I posunął się ku schodom, widniejącym z ulicy, a Maciek, że to był chłopak odważny i śmiały, za nim.<br>- Kiedy tak - na wpół z płaczem zawołała Halszka - to i ja pójdę; nie opuszczę cię przecież, braciszku! Niech się dzieje wola Boska!<br>- I nie pożałujesz, Halszko, pełny fartuszek dukatów ci nasypię. A teraz - schodźmy do piwnic.<br>I poszli.<br><br><tit1>W lochach zwaliska</><br><br>Schody były drewniane, połamane i zepsute, a niektórych stopni brakło już zupełnie, tak że trzeba było często skakać ze stopnia na stopień, pomijając otwierające się pomiędzy nimi luki. Dość uciążliwa była to droga, zwłaszcza iż zaraz niedaleko