Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 8
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
kopiec nasypu. W miejscu porośniętej wysoką trawą górki dziś zieje czernią dół głęboki na 15 metrów. W sielską ciszę wdarły się huk i dudnienie, dzień i noc. Bez przerwy, bo robotnicy, jakby chcieli nadrobić zaległości z ostatnich 50 lat, budują wielką drogę przez całą dobę. Ściany domu drżą jak w febrze, wielkie walce ubijają nasyp z taką siłą, że wypadają szklanki z kredensu. Pękają mury domów. Podczas upałów robotnicy co kilka godzin polewają piach wodą, żeby się nie kurzyło. Ale walki z pyłem nie da się wygrać. Osiada na szybach, ścianach, wciska się do domów i aut. Kiedy słońce przygrzeje mocniej
kopiec nasypu. W miejscu porośniętej wysoką trawą górki dziś zieje czernią dół głęboki na 15 metrów. W sielską ciszę wdarły się huk i dudnienie, dzień i noc. Bez przerwy, bo robotnicy, jakby chcieli nadrobić zaległości z ostatnich 50 lat, budują wielką drogę przez całą dobę. Ściany domu drżą jak w febrze, wielkie walce ubijają nasyp z taką siłą, że wypadają szklanki z kredensu. Pękają mury domów. Podczas upałów robotnicy co kilka godzin polewają piach wodą, żeby się nie kurzyło. Ale walki z pyłem nie da się wygrać. Osiada na szybach, ścianach, wciska się do domów i aut. Kiedy słońce przygrzeje mocniej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego