kosztownych decyzji o rozwiązaniu parlamentu, studzi głowy, daje czas do namysłu i do tworzenia nowych politycznych faktów, a zwłaszcza układów.<br><br>Zadziałała też konsekwencja prezydenta Kwaśniewskiego, który ani na moment nie odstąpił od kandydatury swojego dawnego doradcy i nie pozostawiał złudzeń, że jakimś cudownym sposobem, falandyzując prawo, przesunie termin wyborów poza feralny sierpień, jeśli Belka nie przejdzie. Wybory w sierpniu okazały się ponad siły kilku ugrupowań, a i te, które 24 czerwca głosowały przeciw premierowi, też pewnie w głębi ducha odetchnęły z ulgą, że wyborów w lecie nie będzie. W kuluarach liderzy niemal wszystkich partii mówili, że to fatalny termin, dodając mocno