już wiadomo, że firma przegrywa sprawę, ożywia się przedstawiciel rady zakładowej i w całej rozciągłości popiera stanowisko dyrektora. <br>Byłoby może i śmiesznie, gdyby nie fakt, że pracownikowi brakowało zaledwie kilku miesięcy do emerytury, więc i tak nie wolno było wypowiedzieć mu umowy o pracę, że na koniec spłatano mu brzydkiego figla, że był niewinny, że ktoś miał ochotę zająć jego miejsce, że nieodpowiedzialny kierownik oszukiwał go i mamił innym zajęciem, by zdobyć podanie świadczące o widzimisię pracownika. <br>Ten przykład i wiele podobnych świadczą, że nasza kultura społeczna brakiem poszanowania prawa pracowniczego odbiega jeszcze często od zwykłej przyzwoitości. W stałym konflikcie z