bez cienia i bez niuansu.<br>Anglik robi z dłoni daszek i zadziera głowę, zadowolony, że zaczyna już łapać nawet takie drobiazgi. Na New York University każą się specjalizować - albo reżyseria, albo scenopisanie, albo zdjęcia, ale w szkole, w której jest teraz Anglik, uczą wszystkiego po trochu, w przekonaniu, że dobry filmowiec powinien znać się chociaż trochę na każdym elemencie warsztatu. W dodatku światło, które rejestruje klisza, nie ma nic wspólnego z oświetleniowymi sztuczkami, jakie się robiło w teatrze. Teatr to jaskinia filozofów, powtarzali kolejni instruktorzy, powolne kiwające się cienie, inaczej niż film, który bardziej przypomina patrzenie przez kryształową kulę, wielki pryzmat