Gombrowicz mówi ciągle to samo, lecz za każdym razem inaczej i chwyty narracyjne Filiberta przypominają wariacje muzyczne czy subtelne asymetrie architektonicznych kolumnad.<br>Wprowadzenie i trzy pierwsze epizody kończą się rytualnym "grzmotem oklasków". W czwartym zastanawia modyfikacja: "kulturalniejsza część publiczności jęła taktownie klaskać". Ostatnie zdanie piątego brzmi:<br>"Zapanowała martwa cisza". W finale wszystko wraca do porządku i przewracamy stronę, zadowoleni, iż "grzmot oklasków rozlegał się wśród widzów". Te dźwiękowe różnice wskazują, że mechanizm, który funkcjonował znakomicie w epizodach 1-3, zaciął się w czwartym, przystanął, zepsuty, w piątym, by następnie ruszyć znowu. Jakiż to mechanizm?<br>Może dość byłoby powiedzieć, że cały Filibert