głasnął się po udach.<br><br><br> <br> Pan Osiełek lubił się ubierać powoli, pan Porfirion Osiełek był<br>rozkosznikiem, jak by rzekł homileta. Gotowalnię miał urządzoną<br>higienicznie a z komfortem. Dębowa lustrzana szafa stała przy jednej<br>ścianie i właśnie przed zwierciadłem delektował się sobą śliczny,<br>nieoceniony pan Osiełek.<br> Kalesony włożył świeże, śnieżne, ufarbkowane z finezją, fałdujące jak<br>toga patrycjusza, związane z tyłu różową tasiemką.<br> Po chwili jednak, uśmiechając się do siebie, zdjął jedną nogawkę i<br>zaczął się głaskać i szczypać w udo przeciągle i bezbożnie; po czym,<br>patrząc na doskonałe uwłosienie goleni, oddał się marzeniom; ale<br>niezadługo powrócił do rzeczywistości: dyskretnie uniósł koszulę i<br>począł