przewodnik po Polsce - to jest, proszę państwa, gorąca linia gastronomiczna! <br><br>Z piskiem opon zajechałam pod restaurację Zamkową. Zamku ni widu, ni słychu, ale w rynku stała osowiała fontanna i bardzo odnowiony neorenesansowy ratusz. Tuż pod Zamkową plotkowały piękne i zachęcająco znudzone otmuchowianki w pastelowych sweterkach. Mniam, mniam, ale nie mogłam flirtować na głodnego. Poza tym byłam w potrzebie fotografa. Wszak muszę uwiecznić pobyt w Zamkowej, żeby nie było, że jak na felietonistkę przystało, konfabuluję. Na Śląsku śląski porządek, więc przy rynku dostrzegam wypucowane atelier fotograficzne: Fotograf. Morawski Artur. Pomykam resztką sił, na głodzie do atelier, lokalny fotograf porywa lokalny sprzęt i